poniedziałek, 30 lipca 2012

Szkoła

Miałam zamiar odrobić lekcje, ale przyjechała Tina z JEDZENIEM - Nie mieliśmy prawie nic w lodówce od jakiegoś czasu i nie chciało nam się jechać na zakupy. Razem z Devinem zaczęliśmy wszytko zjadać. Oczywiście jak zawsze się bardzo śmialiśmy i żartowaliśmy. Devin robił mi zdjęcia bo siedziałam z nogami do góry na kanapie za poduszkami, śmiałam się, że tak się właśnie je w Polsce. To zabawne jak dużo osób mi wierzy w rzeczy, które zmyślam.
 ( Kamil - Devin mówi WHAAAATSSS UUUUUUPPP!? )
Pogadaliśmy jakiś dłuższy czas we trójkę i zaczęliśmy oglądać American Pie. Tina chyba ze sto razy powiedziała, że to obrzydliwe, aż w końcu wyszła :D Właśnie się skończyło więc przyszłam do pokoju w końcu odrobić te lekcje..
Ale to zaraz.

Nie wiem jak mam opisać szkołę, jest prawdopodobnie taka jak na tych wszystkich filmach. Nie ma jednego budynku tylko wszystko jest za zewnątrz - do klas się wchodzi prosto z dworu.

Pierwszą lekcję miałam z Jake'iem więc poszliśmy razem - nauczyciel jest przezabawny i kochany.
( Potem się okazało, że Jake jednak nie ma z nim lekcji więc wyszedł )
Raczej się wszystkim przedstawiam i staram się nawiązywać nowe kontakty sama, ale dużo osób już o mnie wcześniej słyszało i tylko się pytało " Hej, are you Poland? " Tak, Jayson zaczął do mnie mówić Polish/Poland i niektórzy poszli jego śladem.

Średnio się orientowałam w tym całym kampusie więc zawsze pytałam kogokolwiek czy wie gdzie jest moja następna lekcja. To było bardzo miłe jak po prostu ze mną tam szli, zamiast mnie pokierować.
Czuję się tu naprawdę dobrze. Poznałam całą masę ludzi, sporo już znałam wcześniej. Na P.E siedziałam obok dziewczyny, która potem się okazała koleżanką Shianny - obie stwierdziłyśmy, że musimy zamienić tą klasę bo jest za dużo freshmans.

Photography uczy mnie surfer. Ma z 50 lat, ale wciąż surfuje. Ta klasa jest bardzo przyjemna. Przysiadłam się do dobrego stolika. Siedzę z chłopakami też Seniors - cały czas żartowali i byli dla mnie bardzo mili.

Chemie mam z tak super ludźmi, że jednak jej nie zmienie - bardzo dużo moich już wcześniej poznanych kolegów jak Rayan,Rayan, Rebecca czy Tylor i nowych. Całą lekcje robiliśmy doświadczenia, w sensie wlewaliśmy jakieś substancję do innych i zapisawaliśmy co z tego wynikało.

Potem był lunch 45 minut. Wtedy poznałam bardzo dużo osób. Kolejka, żeby coś zjeść była taka długa..
Nie stałam w niej na szczęście bo z Shianna, Csariną i Rebeccą podeszłyśmy na sam początek do kolegi (nie pamiętam imienia). Wszyscy byli bardzo zdenerwowani bo zmieniły się zasady lunchu. Nie można kupić nic oddzielnie. Np sałatki. Trzeba kupiwać całe zestawy..
Poszłyśmy do miejsca gdzie zawsze siedzimy, było tam bardzo dużo ludzi, których lubię, to był miło spędzony czas.

Pre Calculus - matematyka. Mam teraz funkcje. Szczerze powiedziawszy ciesze się, że wzięłam ten najwyższy poziom bo naprawdę będę się musiała pouczyć.. Są rzeczy, które pierwszy raz w życiu widzę na oczy. Jak nie rozumiałam poleceń to się ciągle odwracałam do chłopaka obok i wszystko mi wyjaśniał. Potem mnie nawet zaprowadził na moją następne lekcję.
Mam zadane 3 kartki A4 matematyki...

Ceramics - zmieniam to, jest za dużo freshamans i nie potrzebuję tego przedmiotu. Razem z Joe siedzieliśmy i tylko czekaliśmy na koniec. Zamiast tego postaram się wziąć biologię.

English IV - Nauczycielka bardzo symatyczna i inteligentna. Trochę obawiam się poziomu tej klasy, ale zapowiada się dobrze.

Modny Jayson i Csarina

On by tylko chciał zdjęcia..
Czas odrobić lekcję.
Buziaki! Cieszcie się wakacjami!

niedziela, 29 lipca 2012

Hello America

Jestem tu już ponad tydzień! Czas szybko leci. Nie miałam wcześniej do końca czasu niczego napisać. Teraz się zastanawiam co was najbardziej zainteresuje..
Może po prostu zacznę od początku.
Drogi pamiętniczku

Piątek, 20.07
Mój lot z Warszawy do Londynu był opóźniony około 50 minut przez co spóźniłam się na samolot do San Francisco. Super sprawa, patrzeć jak twój samolot jeszcze stoi, ale nie możesz wejść.
 Przebiegłam chyba z 500 metrów do mojego gate'u i się tak zmęczyłam... Na szczęście musiałam czekać 4 godziny na następny samolot więc sobie odpoczełam.
Miałam szczęście do ludzi, wszyscy których spotkałam byli niesamowicie mili. Na Heathrow pan, który już ze mnie żartował, że wciąż tam jestem, zawołał dla mnie jedną z pracowniczek lotniska - polkę. Pogadałyśmy chwilę, mówiła, że jestem odważna, decydując się na coś takiego, życzyła mi szczęścia i dobrej zabawy.

W tym miejscu chciałabym podziękować wszystkim za pomoc w skontaktowaniu się z moją host rodziną, doceniam wasze zaangażowanie w komentowaniu mojego statusu na facebooku :)
Skończyło się na tym, że moja rodzinka odebrała mnie z San Francisco, nie leciałam do Sacramento czy Los Angeles, jak chciał kochany pan w kasie na lotnisku. Zadbał o to bym pierwszego dnia zwiedziła całą Kalifornie, lecać z SF do LA, a stamtąd do Sacramento. Nie było bezpośredniego połączenia z SF do Sacramento z wolnymi miejscami w samolocie.

Shianna zrobiła transparent z napisem "WITAJ W AMERYCE PATRYCJA, JUŻ CIE WSZYSCY KOCHAMY".Opowiedziałam im jak nie mogli znaleźć mojego bagażu, że nie mam pojęcia co zjadłam w samolocie bo widziałam to pierwszy raz w życiu, i nie zorientowałam się, że przeszłam już odprawę imigracyjna i chciałam iść na inną, byłam taka zmęczona.. Wszyscy mnie tak straszyli tą odprawą, a mi nawet nie zajęła minuty.

Pojechałyśmy do In and Out na mojego pierwszego amerykańskiego hamburgera, a potem już do Valley Springs, trochę zasypiałam, ale mi się to nie udało..

Moja host familly jest szalona! Całą drogę śpiewały na całe gardło, kiedy było czerwone światło wyszły z samochodu i zaczęły tańczyć na drodze! Mam na myśli moje host siostry i przyjaciółkę jednej z nich, Tina (mama) prawie płakała ze śmiechu, tak jak i ja. Później jak Alissa już cały czas żartowała, że jedziemy drogą nr 12, a nie 26, która jest szybsza, jednak uznaje się, że jest bardziej niebezpieczna, już się trochę irytowała, ale wciąż się śmiała, jak zawsze tutaj.

Dojechałyśmy do domu, gdzie czekał mój host brat i jego kolega. Host tata był 3 dni w pracy.  Pogadaliśmy chwile, dałam im prezenty i padłam. Bardzo im się podobały. Śpię teraz z Shianna, bo Alissa jeszcze nie wyjechała do college'u, tzn narazie spałam z nią w domu ze 3 razy bo ciągle w nocy coś robimy.

Sobota, 21.07
Shianna zabrała mnie na przejażdżkę po okolicy. Tu jest naprawdę pięknie. Obok palm są normalne drzewa, jeziora, góry.. wszystko. Niesamowicie gorąco i słonecznie.

Rozmawiałyśmy o tym, że w Polsce właściwie można prowadzić samochód od 18 lat i że ja nawet tutaj nie będę mogała bo zabrania tego regulamin wymiany. Tak więc zamieniłyśmy się miejscami i złamałam pierwszą zasade tego dnia. Potem złamałam jeszcze trzy, ale to już jest tradycja tutaj. A tradycji się przestrzega - zwłaszcza jak się jest w innym kulturowo kraju :)
Tak więc - prowadziłam samochód! Jestem dobrym kierowcą. Tutaj wszystkie drogi są świetne. Mały ruch, równo, idealnie. Śmiałyśmy się bardzo, że nas nie zabiłam i pojechałyśmy po Csarinę - przyjaciółkę Shianny.
Musiałam kupić adapter do gniazdka, bo tu są inne, więc pojechałyśmy do Lodi - miasta obok, większego. Potem poszłyśmy do sklepu wszystko za $0,99, ale nic nie kupiłyśmy. W sklepie obok przymierzyłyśmy chyba wszystkie sukienki. Właściwie to były zawody.
Nic nie kupiłyśmy.

Wieczorem była impreza. Nie różniła się niczym od naszych polskich.. Może tylko tym, że była w garażu i częściowo na zewnątrz przy samochodach, były czerwone kubeczki i graliśmy w grę, która nie pamiętam jak  się nazywa.. Ale trzeba trafić piłeczką pimpongową do kubeczków na przeciwko, jak się trafi to tamta drużyna pije ich zawartość. Ja i mój kolega, którego imienia nie pamiętam - wygraliśmy!

Spałyśmy w jakimś super dużym, wypasionym domu z wszystkimi bajerami, wielkim basenem i ogrodem.
Rano pojechałyśmy razem z Csariną i Taylor do domu. Nic nie robiłyśmy cały dzień.. Odpoczywałyśmy.. Jedynie odwiedziłyśmy chłopaka Shianny w domu, tzn, teraz już chyba byłego.

Tutaj nie ma co robić więc wszyscy siędzą w basenach, nad jeziorem lub gdzieś jeżdżą.
Wróciłyśmy do domu. Pytanie " Are you ready for another party?" no i pojechałyśmy. Tym razem była ona w lesie.. Wśród samochodów JAK NA TELEDYSKU JUSTIN BIEBER BOYFRIEND tylko było ciemno przez co nie pamiętam stamtąd nikogo.  Byłyśmy tam krótko bo zaczęło padać! Tutaj nigdy nie pada w lato więc wszyscy byli strasznie zdziwieni, do tego była burza i padał grad. Na szczęście to trwało z godzinę. Już nigdy więcej nie widziałam tutaj chmur. We 4 pojechałyśmy do domu, ja i Taylor poszłyśmy spać (jeszcze wtedy o godzinie 12 byłam martwa przez różnice czasu ) Shianna i Csarina spały na dworze, noce są bardzo ciepłe, a niebo jest białe od gwiazd. To nie była miła noc dla Shianny. Powiem tyle - dziewczyny, jeśli narzekacie na polskich chłopaków - przestańcie.

Niedziela, 22.07
Zrobiłyśmy z Taylor rano pancakes, nie bardzo wiedziałyśmy gdzie jest Shianna z Csariną, ale okazało się jak już pisałam, spały na dworze - po tym jak chłopak (wtedy juz raczej były) do niej przyjechał porozmawiać.
Zjedliśmy wszyscy śniadanie i już nie pamiętam co robiłyśmy.. Chyba oglądałyśmy Project X, ale nie jestem pewna.
To chyba jednak było w sobotę.
W niedzielę przyszedł Jayson - przyjaciel Shianny, posiedzieliśmy chwilę w domu i pojechaliśmy do Travisa. On ma niesamowity dom, super basen i piękny widok na całą dolinę! Byliśmy tam cały dzień, pływaliśmy, jedliśmy.. Jayson i Travis wrzucili mnie za ręce i nogi do basenu... wcześniej zrobili to Shiannie i się z niej bardzo śmiałam. Bardzo ich lubię, są strasznie zabawni i kochani.
Potem jakoś o 22 wszyscy razem z Jake'iem i Sean'em pojechaliśmy do kina na Ted.
Właściwie nie mam tu na co wydawać pieniędzy bo wszyscy mi wszystko stawiają. Powoli mnie to denerwuje i krzyczę I WILL PAY FOR IT, ale rzadko działa.
Po kinie szukaliśmy otwartego po 12 miejsca, żeby zjeść i poszliśmy do In and Out, tak się tu można najeść.. Porcje są ogromne, nie da się dokończyć.

Na tych chłopców akurat narzekać nie można, są świetni, raczej wole tu spędzać czas z chłopakami, mniej dramatyzują i nie piszą ciągle smsów.


Poniedziałek, 23.07
Nie mam pojęcia co robiłam w poniedziałek. Może nawet źle to wszystko umiejscowiłam w czasie.. nieważne, przejdę dalej. Trudno ogarnąć cały tydzień naraz.

Wtorek, 24.07
W ciągu dnia pojechałyśmy z Shianna na poolparty do Rayana na chwilę, bo potem miałyśmy Volleyball Camp. Było sporo osób, wtedy wszyscy zaczęli mnie nazywać P-Diddy.
Siatkówka: na początku byłam z dziewczynami, które chcą się dostać do Varsity - czyli najlepszej druzyny szkolnej, takiej co dostaje stypendia i jeździ na zawody. One tak dobrze grają... Nie widziałam nigdy nikogo w tym wieku grającego tak dobrze.. Treningi w szkole wyglądają zupełnie inaczej niż wf w polskiej szkole.. Za każdą dobrze zrobioną rzecz dostajesz takie wiwaty jak byś co najmniej wygrał olimpiadę, a jeśli coś pójdzie nie tak nie krzyczą - nic się nie stało, tylko, że NICE TRY. Najważniejsze tutaj to się starać dobrze bawić i angażować.
Obóz trwał 3 dni, następne dwa dni przeszłam do innej sali, na niższy poziom i już było super.
Były to 3 dni po 3 godziny. Od 17 do 20 byłyśmy w Stockton - Delta College. Bardzo ładny, prywatny uniwersytet. W Stockton mieszkają praktycznie sami czarnoskórzy ludzie więc się raczej nie wysiada z samochodu by pospacerować. Podobno dużo tu strzelanin. Na moje oko to miasto wyglądało spokojnie, jest bardzo ładne i dużo większe nić Valley Springs, gdzie mieszkam, tylko całkowicie puste, rzadko widziałam kogoś na ulicy.

Wieczorem u Rayana w domu było movie night. Śmialiśmy się, że znów mamy 6 lat bo zbudowaliśmy FORT - najlepszy na świecie, ogromny - na cały salon! oglądaliśmy w nim filmy. Tzn, kto oglądał ten oglądał. Skończyło się tak, że wytrwałam tylko ja, Rayan i Jake. Wczuliśmy się z Rayanem w film - Jake już go wcześniej widział. Wszystko zgadywaliśmy i..  szło nam świetnie - skończyło się tak jak przewidziałam.

Środa, 25.07
Ja, Shianna, Csarina, Jake, Rayan x2 , Cameron, Joe pojechaliśmy do szkoły po plan lekcji. Ja oczywiście nie dostałam swojego bo nawet nie byłam zarejestrowana.. Wszyscy się mnie pytali jakie mam classes, bo może będziemy mieć jakieś razem.

Na dzień dzisiejszy już mam swój plan i mam 2 lekcje z Jake'iem
US History i Photograpthy )
 - którego bardzo lubie. Jedną z Rayanem jednym i drugim
 ( Chemistry )
Więc super. Może mam jeszcze jakieś z kimś, ale nie sprawdzałam.
Moje pozostałe przedmioty to:
Calculus (matematyka - prawie najwyższy poziom, potem jest tylko AP)
Health and Welness ( w tym joga ) - chyba zmienię to jednak na tenisa
English IV - najwyższy poziom, na razie sobie tego nie wyobrażam, pan dyrektor chyba mnie przecenia.
Ceramics. - też się sobie dziwie, że to wybrałam.
Myślę czy nie zamienić Chemii na Biologię, ale mam jeszcze 2 tyg, żeby zdecydować.

 I tak czy siak muszę się uczyć i tego i tego, jednej rzeczy będę musiała sama, żeby zdać GED, ale chyba bardziej potrzebuje jednak biologii.

Szkoła zaczyna się o 8:32 lub 31.
- serio.

Po szkole pojechałam znów na siatkówkę - dostałam koszulkę :D Już drugą - pierwszą dlatego, że jedziemy z Shianna na wycieczkę do Washington DC - tu chyba przy każdej okazji dostaje się koszulki.

Wieczorem pojechaliśmy na teren Valley Springs Primary School z Csariną, Jake'iem, Cameron'em, Joe bawić się w hide and seek - chowanego. Poważnie.
Trochę się bałam bo było strasznie przerażająco i ciemno - no i śmiesznie.
Miałam z Jake'iem taką super kryjówkę, leżąc w kwiatkach i jakiś krzakach, że nas nie znaleźli W OGÓLE.
Przy okazji było pięknie - białe niebo, Jake pokazał mi Wielki Wóz, który jest naprawdę wielki... i strasznie widoczny - na początku nie zauważyłam :P Nie, poważnie, wygląda super.

Czwartek, 26.07
Do godziny 14 leżałyśmy z Shianna i Csariną na materacu w salonie - bo tam spałyśmy. Oglądałyśmy filmy i jadłyśmy. Potem pojechała z moją koordynatorką do szkoły mnie zarejestrować i wybrać przedmioty. Byłam ten u niej w domu i poszłyśmy do parku. Mówiła, że strasznie szybko się zaaklimatyzowałam i w szkole mam pomagać innym exchange students się przystosować bo ja nie mam z tym żadnego problemu. Poza tym miło usłyszeć, że wszystko się ze mną łatwo załatwia i mam super angielski. Żartowała, że musiała czekać prawie tydzień, żeby mnie poznać bo byłam tak zajęta, że nigdy nie było mnie w domu.
Mówiła też, że nie mogę mieć chłopaka, ale mogę mieć dziesięciu. Bo jak będę miała jednego to będę ciągle wśród tylko jednej grupy ludzi, a jak 10 to 10 razy więcej. Jest naprawdę bardzo sympatyczna i wydaje się być bardzo opiekuńcza. Mówiła, że jest niesamowicie podekscytowana na ten rok.
Potem ostatnie 3 godziny siatkówki, czuje się trochę siatkarką ;p Dobrze zainwestowane $80.
Tzn, nie moje - Tiny (mamy) oni są naprawdę kochani, traktują mnie 100% jak swoją trzecią córkę. Nigdy za nic nie płacę bedąc z nimi.

Po siatkówce nic nie robiłyśmy - wróciłyśmy do domu, bo Tina nie pozwoliła nam iść na imprezę do Jake'a bo on mieszka w San Andreas, nie w Valley Springs. I dobrze się stało... Tej nocy jeden z naszych kolegów został transportowany helikopterem do szpitala w San Francisco  bo rozwalił sobie rękę chcąc wejść do szkoły przez okno - rozbijając je kamieniem. Policja będzie pewnie dochodzić wszystkiego więc lepiej, że nas - a w szczególności mnie tam nie było - nie chcę jeszcze stąd wyjeżdżać..

Piątek, 27.08
To był dobry dzień.
Oprócz tego, że żyliśmy wydarzeniem zeszłej nocy, wspominając głupotę naszego kolegi.
Koło 13 pojechaliśmy - ja, Csarina, Shianna, Rayan, - do San Andreas. Odebrałam wtedy mój plan lekcji, zrobiłam  Senior pic, Shianna poszła na jakieś zebranie samorządu czy coś.. My z Csariną i Rayanem pojechaliśmy zatankować i kupić jakieś żarcie. Rayan to najśmieszniejszy człowiek świata - a raczej jeden z wielu tutaj. Kupił nam  Choco Taco - lody w kształcie taco, bardzo czekoladowe i pyszne. Mówił, że to najlepsza rzecz świata i że nie mogę zaprzeczyć.

Często mnie tu pytają co najbardziej -dotychczas- podoba mi się w Ameryce - także powiedziałam Rayanowi, że niezaprzeczalnie jego Choco Taco.

W ogóle trochę się już ze mnie zrobił żartowniś, zdarza mi się powiedzieć naprawdę dobry żart, jak mam dobry dzień to nawet dwa.

Wróciliśmy do szkoły po Shiannę i udaliśmy się do Jake'a. Poczekaliśmy tam na Rayana i wszyscy razem + Joe, pojechaliśmy do CANY ROCK - najpiękniejsze miejsce, które do tej pory widziałam w Kalifornii ( Nie licząc Golden Gate Bridge )
Jest to rzeka z wodospadami, w której są wielkie skały, z których się skacze lub ślizga jak na zjeżdżalni do wody. Było mega super ekstra - tyle powiem. Nadal mam zakwasy.
Byliśmy tam cały dzień.
Jake i Rayan skoczyli z takiej niebezpiecznej skały, że krzyczałam na nich z 20 minut zanim to zrobili, że się zabiją, połamią - wszystko naraz. Mówili, że prawdopodobnie jestem od nich mądrzejsza i mam racje, ale cały zeszły rok mieli geometrie więc dadzą rade. Tak naprawdę bali się jak dzieci. Jake mówił, że nigdy nie dawno nie miał takich motyli w brzuchu i czuje się jakby miał się rozpłakać. Shianna i Csarina się z nich bardzo śmiały, że są idiotami ( i inne takie pieszczotliwie określenia).
Skała okazała się mniej niebezpieczna niż myślałam, przeżyli i są cali i zdrowi.
Wiwatując Jake krzyczał wskazując na Shiannę i Csarinę "fuck you! and you!" na mnie - "Not you, you're cool" Powdrapywaiśmy się na inne skały, trochę popływaliśmy i poszlismy na ślizgawkę, trochę BARDZO się bałam, ale w końcu sama zjechałam i było super. Były tam też kawałki prawie płaskie i kręte, gdzie tylko się kładło i płynęło z nurtem - polecam wszystkim.

Wieczorem wróciliśmy wszyscy do Valley Springs - w naszym domu była movie night. Przyjechał jeszcze Sean. Shianna i Jake wybrali dwa filmy w wypożyczalni. Let Me In i jakiś jeszcze drugi - był taki nudny i głupi, ale obejrzeliśmy bo Jake mówił, że to jego ulubiony - 99%, że kłamał.

Wymiana zagraniczna pozwala odkryć nowe zainteresowania i talenty. Ja już swój odkryłam. Jestem świetna w zgadywaniu dalszej fabuły filmu. Zgadłam dokładnie wszystko ze szczegółami w Let me in. Na początku wszyscy się śmiali, że to nie fucking Twiligh jak mówiłam, że dziewczynka w filmie na pewno jest wampirem, a jej "tata" to jej chłopak bo wampiry się przecież nie starzeją, a ona na pewno ma już ze sto lat. No i zobaczyli, potem nie wierzyli mi, że nigdy nie oglądałam tego filmu.

Z ciekawostek tej nocy: zmywałam naczynia o 5 rano, mój kochany host brat żartowniś mówił, że gorzej pozmywanych naczyń nie widział i prawie wymiotował pijąc z kubka. Muszę to znosić codziennie, ale go uwielbiam.
Zrobiliśmy znowu fort, ale go po 30 minutach zniszczyliśmy bo nie było widać telewizora.

Sobota, 28.07
Wstaliśmy po jakiś kilku godzinach snu, wszyscy porozchodzili się po domach. Ja, Tina, Jimmy (tata), Austin (kuzyn) i Shianna pojechaliśmy do miasta niedaleko - Modesto - na zakupy.
Chyba z godzine byłam z Shianna w Forever 21, Jimmy dał Shiannie swoją karte kredytową więc oszalała.
Jimmy - " Hey Shianna you need to know the password. The password is.. THE NIPPLES" kochany tata.
Była proocja BUY ONE - GET ONE FREE. God damn it kocham Ameryke.
Kupilismy rzeczy do szkoły - kocham szkolne zakupy.
Zaopatrzyłam się w śliczne Nike za $69 na wf.
Jimmy kupił sobię nowe buty i .. od razu je założył. Chodził i mówił God that schoes are so comfortable. I look damn sexy
Na co Shianna - Dad you're a faggot
Jimmy - Dont hate me because Im so beautiful
Trafiła mi się najlepsza rodzina na świecie.

No i Austin to takie śmieszne dziecko, ma 13 lat i bawię się z nim znakomicie :)
Austin - Do you have cars in Poland? Do you have green signs in Poland? Do you have...jego mama - Jesus Austin......Austin - Do you have Jesus in Poland?
Cały czas z nim prawie płaczę ze śmiechu.

Wieczorem razem z rodzicami Csariny, nia i Shianna pojechaliśmy na kręgle. Tak bardzo przegrałam życie.. Chyba jestem najgorszym graczem świata.

Co do rodzin - nie każdy ma tutaj kolorowe życie. Dużo jest rozbitych rodzin, czy takich z problemami, np - alkoholem. Tak jak i w Polsce,

Shianna nocowała tego dnia u chłopaka - z którym chyba nie jest, ale ja się tam nie mieszam w ich związek bo to nie moja sprawa. Ja mogłam pójść na impreze do Jake'a, ale zostałam w domu z Devinem i kuzynami. Oglądaliśmy podobno the best movie in the world, ale ja usnełam..

Niedziela, 30.07 - coś pomieszałam, zapodział mi się gdzieś jeden dzień w datach..
Dziś siedzimy w domu cały dzień, posprzątałyśmy w końcu nasz pokój z Shianna, byliśmy na rodzinnym obiedzie bez Devina bo spał  Alissa - ' dude i forgot that we have a brother '. Całkiem nieżłe, mongolskie jedzenie. Jadłam jakiś makaron z kurczakiem.
Pogadałam dziś trochę na skype, a teraz siedzę z Devinem i on ogląda film, a ja piszę tą najdłuższą na świecie notkę... Mieliśmy iśc na jet ski na jezioro jak odpoczniemy po obiedzie, ale wszyscy zasneli.. Teraz już się ściemnia.

JUTRO ZACZYNA SIĘ SZKOŁA, KONIEC WAKACJI!

Ciekawostki:
  - Tutaj są 3 miesiące szkoły, 3 tyg wolnego.. i w kółko, a potem 2 miesiące wakacji. Każdy piątek jest wolny, tylko 2 miesiące w roku chodzi się w piątek do szkoły. Do tego jest dużo świąt jak no President Day.
  - Tak, wszyscy tutaj używają słowa DUDE
  - Szkoła to nie jest jeden budynek tylko z 6
  - Tubylcy nie cierpią Baracka Obamy i uważają go za złego prezydenta
  - Rzecz taka jak SPACER tutaj nie istnieje
  - Jeden z moich kolegów się mnie spytał czy Polsca jest w Usa
  - Moja rodzinka to trochę polacy, bo mama Jimmiego urodziła się w Polsce i w czasie 2 wojny światowej przeprowadziła do Niemiec
  - Moim największym problemem teraz jest to czy kupić iPhone 4s ( bo tutaj one kosztują np $188 czyli niebo, a ziemia porównując z polskimi cenami ) czy poczekać do świąt na iPhone 5 -  więc zatroskana nie jestem

Mam szczęście, że trafiłam na takich ludzi na jakich trafiłam. Czuję się dużo bardziej komfortowo rozmawiając z kolegami i słysząc ' Im so happy we have classes together and you should totally sit by me' Daje mi to większą pewność siebie bo znam już sporo osób ze szkoły, staje się mniej zależna od host siostry dostając wiadomość 'come to the party we can pick you up! ' i czuję, że powoli się zadomawiam.

 


u Travisa ( to ten co wyglada jak retard )

Jayson

Wracając z Candy Rock

Jayson,Csarina,Shianna

Candy Rock. Z tyłu Jake i Rayan

11 godzin lotu

Pierwszy hamburger. In and Out

Valley Springs

W Lodi przymierzając wszystko

Na pierwszej imprezie - On jest pół polakiem, ale nic nie wie o Polscę. Nie pamiętam jego imienia,  w sumie prawie całą noc z nim przebywałam

Podczas wyżej wspomnianej gry

Poranek 

basen Travisa, z tyłu jest mały wodospadzik, a dalej jest widok na całą dolinę

Shianna <3 wracając z In and Out po kinie

Volleyball Camp

Rayan i nasz FORT

Cameron

Jake

Rayan i Jake - tylko my dokończyliśmy film

Shianna - CANDY ROCK

CANDY ROCK

FORT

Movie Night

Candy Rock
Csarina!

Buziaczki, tesknie i kocham <3

czwartek, 12 lipca 2012

Tydzień

Obierając swój kierunek i cel, niezależnie od wieku, miejsca czy czasu, narażamy się na wątpliwości. Ryzyko to odwieczny kompan wyborów. Towarzysz każdej podróży.

Za tydzień będę już w stanach, sama. Trochę na drugim końcu świata, około 9 tys km od domu.

Chyba się nie boje, a może i tak, sama nie wiem. Zawsze jak się mnie o to pytają mówię, że nie - TAKA ODWAŻNA JESTEM. W czwartek pewnie umrę ze stresu, ale to jeszcze mam trochę czasu.
Piątek raczej przeżyje wegetatywnie. Oby tylko się nie zgubić - a ja potrafię.

Miałam problem ze znalezieniem ambasady USA idąc na rozmowę z konsulem. Na budynku jest wielki napis THE AMBASSY OF UNITED STATES OF AMERICA, ale kto by tam zauważył.

Zdejmując pasek przy wejściu, zapomniałam go wziąć z powrotem. Ale po chwili, 40 minutach, sobie o nim przypomniałam i odzyskałam.

Chcąc pokazać wam teraz, że trzeba być dojrzałym i odpowiedzialnym lecąc na wymianę, powiem, że na spotkanie z konsulem miałam wyjść z domu o 8;00. Wstałam o 8;12.
Tak szybko jeszcze nigdy nie wybiegłam z domu. Myślę, że wyłączając budzik o 7;00 z nastawieniem TYLKO SIĘ PRZECIĄGNĘ I WSTAJE ten jedyny raz w życiu, uświadomiłam sobie, że można zebrać się w 2 minuty. Kanapki na śniadanie zjadłam po drodze. Tzn, kanapki jak kanapki, oddzielnie chleb, ser i pomidor, ale nie martw się mamo, dałam rade. Byłam idealnie 9;30 - tak jak było ustalone.
Odczekałam swoje w kolejce przed ambasadą i weszłam.
Sama rozmowa z konsulem trwała max. 3 minuty, wliczając w to czas, jaki był mu potrzebny, żeby porobić te swoje rzeczy na komputerze i wziąć ode mnie odciski palców. Był bardzo śmieszny i sympatyczny. Mówił, że też był exchange studentem i że to zmeniło całe jego życie oraz, że życzy tego samego i mnie. Powtarzał "'No problem, no problem" Po 3 dniach wiza była już u mnie w domu. Także nie ma co się stresować.

Aha, wypełniając wniosek o wizę, na pytania typu " Czu jesteś terrorystą i planujesz zamach?" starajcie się odpowiadać negatywnie, pomińcie rodzinne powiązania z Al Kaidą przy pytaniu, czy może jeden z członków rodziny jednak miał z nią coś wspólnego i spokojnie przejdźcie do pytania "Czy masz zamiar uprawiać w naszym kraju prostytucję".

Musiałam zakończyć niektóre etapy w moim życiu, chcąc zacząć nowy. Nie zawsze spotykając się z najlepszą reakcją, ale wszystko co nas spotyka w życiu czegoś nas uczy.

Mam sporo prezentów dla mojej host rodziny, ale nie wstawię na razie zdjęć bo mają oni dostęp do mojego bloga. Mam nadzieje, że im się spodobają. Najwięcej czasu na kupno ich poświęciła moja mama, za co jestem bardzo wdzięczna.

Z resztą to ona jest sprawcą tego wszystkiego co się niedługo zacznie i moją największą podporą teraz i już cały czas.

Ciężko się jest teraz ze wszystkimi żegnać. Począwszy od klasy, przez najlepszych przyjaciół do rodziny.
Staram się nie płakać, co średnio mi wychodzi patrząc na to, że po żegnaniu się z dziadkiem płakałam potem 15 minut w samochodzie. A przecież nie wyjeżdżam na zawsze, no błagam.

Moja kochana klasa podczas zakończenia roku szkolnego wniosła do klasy tort upieczony przez moją wychowawczynię z dużą świeczką oraz drugi przez Martę dla Caspra, który wraca do NY po roku spędzonym w naszej klasie.
Niczego się nie spodziewałam, a było mi niesamowicie miło. Dali mi też album ze zdjęciami z całego roku, cudownie podpisany. Dzięki Zosia za pieska <3

Najciężej jest z najbliższymi, ale damy rade. Będę bardzo tęsknić.

KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM