wtorek, 24 grudnia 2013

Koniec semestru

Moj pierwszy semest na studiach dobiegl konca w zeszly czwartek. NARESZCIE!!! Jutro sa swieta, ktore spedzam z rodzina Masona, opowiem wiecej po! W czwartek po moim ostatnim egzaminie poszlam do kina z Nina i Caitylin na HOBBIT 2, ktory mnie zaskoczyl swoja swietnoscia. Pierwsza czesc nie podobala mi sie w ogole, za to zmuszona zobaczyc dryga czesc, nawet mi sie podobalo.
Pozniej kolo 21-22 zaczela sie u mnie w domu impreza na zakonczenie semestru. Bylo super super super, a w piatek Mason zabral mnie do siebie. W sobote z cala jego rodzina wybralismy sie do San Francisco! Zatrzymalismy sie w hotelu w samym sentrum miasta, byl cudny! W niedziele zwiedzioismy Walt Disney Museum.
widok z okna hotelowego

tak cudnie kilka osob poszlo razem spac w czwartek

moje oceny


SAN FRANCISCO UNION SQUARE <3

5 stycznia jade z grupka (dwudziestoosobowa) znajomych do Tahoe jak rok temu. Bedzie sporo nowych ludzi wiec moze byc ciekawie. Napisze niedlugo.

Przypominam! Najswiezsze zdjecia znajdziecie na moim instagramie @szafii

WESOLYCH SWIAT I SZCZESLIWEGO NOWEGO ROKU!!! <3

niedziela, 8 grudnia 2013

College

Hejka,

Po pierwsze chcialabym bardzo podziekowac za ciagle wchodzenia na mojego bloga mimo, ze kompletnie nic na nim nie pisze od czasow pojawienia sie postu o moich wakacjach w polsce.

Dostaje wiecej maili niz mam czas odpowiadac o tym jak mi tutaj teraz jest, a wiec, z racji tego, ze najwazniejszy czas na zostawianie istotnych spraw na ostatnia chwile nastal wlasnie teraz, a dokladnie za tydzien mam FINALS, to czemu by nie napisac notki...?

Tak, na studiach tez sa finals. Nie wiem czy to odowiednik sesji czy kolokwiow czy czegotam bo szczerze, nie mam zielonego pojecia jak to wyglada na studiach w polsce, ale tutaj to po prostu egzamin, ktory jest wart z reguly 30% twojej oceny z przedmiotu.

Moj kierunek to obecnie psychologia blizej nie sprecyzowana, bo jestem FRESHMAN! :) czyli pierwszakiem w undergraduate school. Specializacje wybiera sie w graduate szkolach, na ktorych dostaje sie masters degree. Trwaja one uwaga od 2 do 7 lat... Czyli 4 lata licencjatu i kolejne milion na magistra i doktora, ktorego ja potrzebuje.

Obecnie moj plan zajec wyglada nastepujaco:

W poniedzialki i srody ( 11:10 - 12:30) mam zajecia z Sociologi, ktore nazywaja sie Introduction to Gender. W zyciu nie poznalam tylu homosexualnych, trans, asexualnych czy blizej niesprecyzowanych osob jak podczas tych zajec. Moj profesor, kochana Jackie Logg, rowniez uwaza sie za gender queer. Jest wspaniala. Do tego chodzila do mojego Calaveras High i jest dawna przyjaciolka mojej host mamy Tiny!

Zajecia skladaly sie oczywiscie z wykladow, cotygodniowego eseju o czyms, co mielismy przeczytac w danym tygodniu. Z reguly bylo to od 5 do nawet 15 stron artykulu na najrozniejsze tematy zwiazane z plcia. Musielismy takowy dac do sprawdzenia w kazdy poniedzialek. Do tego na kazda srode musielismy przeczytac rozdzial ksiazki, ktora nazywala sie " My gender Workbook " Jesli mnie obserwujecie na instagramie to wstawilam jakis czas temu zdjecie z poczatku tej ksiazki, ktory powiedzial "fuck theory" i wlasnie tak streszcze ta ksiazke. Teorii nie bylo, byla praca nad soba i swoja sexualnoscia. Dla mnie to bylo dosc frustrujace poniewaz swojej plci czy orientacji jestem pewna, ale wiem, ze dla innych byla ona duza pomoca.
Mialam tylko jeden egzamin, ktory skladal sie z kilkudziesieciu pytan zamknietych, kilku pytan otwartych "short essay" i 3 normalnych dlugich esejow. dostalam A :) Ogolnie ze wszystkich cotygodniowych wypracowan dostalam 10/10, tylko z dwoch 8/10. Z pierwszego, bo przeczytalam nie to co trzeba bylo.............. i z jednego, ktory napisal mi Mason :P  Czemu? Mialam nastepnego dnia duzy midterm z psychologii i nie nadazalam z nauka. 

Ogolnie bardzo, ze tak powiem, wyczilowane zajecia. Lecture czyli wyklady bardzo interesujace i przepelnione dyskusjami. Zero stresu. 

Dzieki tym zajeciom baaaaarzo otworzyly mi sie oczy na swiat wczesniej mi nieznany, a jednak tak ogromny. Jak pierwszy raz uslyszalam, ze istnieje wiecej niz dwie plcie to nie moglam sie otrzasnac pare tygodnii.

Rowniez w poniedzialki i srody mam psychologie. (12:40-2:30) Mialam tam do tej pory 3 egzaminy, tak zwane "midterms" i wszystkie trzy byly tak dlugie, ze marwy mozg gwarantowany. Kazdy midterm to okolo 4 rodzialy materialu z wykladow. Pierwszy moim zdaniem byl najtrudniejszy i dostalam B. Drugi jak dla mnie byl najlatwiejszy i rowniez dostalam glupie B.... a trzeci byl trudniejszy niz drugi, i dostalam A... nie rozumiem jak to sie dzieje. Moja pani profesor, ktora przy okazji jest absolwentka Stanfordu, ma taka zasade, ze pod koniec sesmestru mozesz podniesc sobie ocene o jeden jesli caly rok jestes aktywany w dyskusjach, zdobywasz wszystkie mozliwe extra credity i przygotujesz research, czyli badanie..? Wlasnie sobie przypomnialam, ze mialam to zrobic na jutro. Extra credity inne mam wiec na pewno dostane A na koniec. Moja mala grupka, ktora siedzi na samym srodku auli jest bardzo aktywna. Czasem mi sie zdaje, ze zadajemy za duzo pytan i mamy za duzo wlasnych opini haha... z jedna z kolezanek Brooke, zapisalysmy sie na kolejne zajecia razem bo zawsze bylysmy studying buddies.
Kazdy egzamin to 20% oceny koncowej no i final 30% .10 procent to wszystko inne wiec lepiej sie zabiore za to badanie...

We wtorki i czwartki mam ART. (9:00-12:05) Pewnie sie zastanawiacie WTF dlaczego chodze sobie na plastyke na studiach. A wiec, zeby dostac wystarczajaca ilosc kredytow do transferu musze takze miec elective classes, czyli takie dodatkowe zajecia nie zwiazane z kierunkiem.
Myslalam, ze bedzie lajtowo, porysuje pare godzin rano i tyle.... blad. Tyle co ja musialam zrobic na te zajecia to nigdy nie musialam zrobic przez wszystkie lata mojego zycia. Co tygodniowe prace domowe, ktore zajmowaly mi godziny mojego zycia to jakas tragedia. Niedawno oddalam swoje portfolio czyli 10 prac, ktore robilismy na zajeciach przez pol semestru i na szczescie dostalam A, ale ciezko bylo bo kazda kreska, linia czy niedopelnienie cieniowanie to punty minusowe. Moj bardzo dobry kolega Matt, ktory swoja drogi nakreca najsmieszniejsze VINEy dostal B bo brakowalo jakiejs lini. Portfolio to 60% oceny wiec on na pewno nie bedzie mial juz A na koniec. Biednyyy. Narzekam na to art i narzekam, bo zajecia sa na prawde zbyt intensywne jak dla mnie bo nie studiuje sztuki, ale tak szczerze mowiac to bardzo duzo sie nauczylam. Rysowanie z perspektywy, tuszem, milionami roznych olowkow, innych rzeczy co nie mam pojecia jak sie nazywaja po polsku, weglem, klejem i innymi rzeczami bylo w sumie calkiem ciekawe. Nasz final to 20 godzin pracy nad dowolna technika rysunku, czyli kilka prac robionych ta sama technika i jakis esej wiec nie jest zle.

Moja art professor jest jak typowy artysta. Chodzi w hawajskich koszulach, czapkach, dzinsowych kombinezonach i bez butow. Dodatkowo kaze nam sie rozgrzewac jak na wuefie co jest przekomiczne. Poznalam tam super ludzi, wiec az tak bardzo sie nie nienawidze za zapisanie sie na te zajecia.

Dodatkowo we wtorki mam zajecia CG51, ktore sa jakby "godzina wychowawcza" dla wszystkich international studentow, ktorzy zaczeli nauke w Cabrillo tego samego semestru co ja. Moja international cousuler jest polka, nazywa sie Anna Zagorska i jest swietna! Czasem tylko nie wiem po jakiemu z nia rozmawiac bo jej obojetnie i sie denerwuje. To takie zajecia, ktore zapoznaja nas z calym prawem imigranckim, jak wyglada college w usa, jakie mamy prawa itp, bardzo przydatne.

W czwartki od 12:40 to 15:05 mam matematyke. Statystka i Prawdopodobienstwo. Sa to "hybrid" zajecia, czyli mamy zajecia tylko raz w tygodniu, a wszystko inne jest online. Wszystkie moje prace domowe sa online, mamy swojego matematycznego facebooka, na ktorym zadajemy sobie i naszej pani profesor pytania i ogolnie jest cacy. Moja overall grade tam jest teraz B i zobaczymy co mi przyniesie final. (Juz w duchu placze) Szczerze mowiac to podobaja mi sie internetowe prace domowe bo zawsze jesli chce dostac dobra ocene musze je odrobic. Mam 100% ze wszystkich wiec jak widac dziala. Mamy tez pisemne prace domowe co kilka tygodni, ktore skladaja sie z okolo 50 zadan wiec nie jest tragicznie, no i oczywiscie egzamin co miesiac. 

Nigdy w zyciu, z reka na sercu sie tyle nie uczylam. Nawet jesli kiedys uwazalam, ze sie duzo oczylam (na pewno nie w liceum hehe) to teraz ucze sie milion razy wiecej. Ale oplacilo sie bo okolo misiac temu dostalam sie do HONORS PROGRAM!!! :) Z kilkudziesieciu tysiecy ludzi na mojej uczelni tylko okolo 50 osob w nim jest. Zeby byc czescia tego programu trzeba miec bardzo dobre oceny no i zlozyc aplikacje. Aplikacja skladala sie z eseju i listu motywujacego od jednego z profesorow uczelnii.

Co to Honors Program i co mi to daje?

Daje mi to mozliwosc zapisania sie na HONORS zajecia, ktore sa trudniejsze (woo-hoo, ale super nagroda!!) Jesli uzbierasz 15 honors credits, a z reguly jedne zajecia to 3 kredyty to konczysz szkole z honors dyplomem. Honors uczniowie maja pierwszenstwo przy przenoszeniu sie dalej na uniwersytety i daja duza wieksza szanse przyjacia do takich szkol jak np UCLA. (czyli szkol, ktore przyjmuja bardzo malo osob i sa bardzo dobre).

Do tego mozesz uczestniczyc w Honors Symposium. Jest to wydarzenie na miare stanowa. Polega ono na przeprowadzeniu badania na dowolny temat a potem zaprazentowaniu tego na uczelni STANFORD lub UC BERKELEY (bardzo dobre szkoly) przed publika ludzi z addmision ( Ci co przyjmuja do tych szkol ) i innych osob. Nie wybieraja wszystkich ludzi, ktorzy sie zglaszaja, ale tych z najciekawszymi badaniami. Ja juz na swoje mam pomysl i niedlugo pewnie wam go przedstawie. A przeszlych/terazniejszym exchange studentow nawet poprosze o pomoc.

Moj plan zajec na nastepny semestr, ktory zaczyna sie pod koniec stycznia, jest jeszcze niepewny. Nie moglam sie zapisac na chemie poniewaz wszystkie klasy byly juz pelne w dniu mojej rejestracji (Kto dluzej jest w szkole ma szybsza rejestracje na zajecia).

Jestem wiec na liscie rezerowej chemii
Jesli nie uda sie wskoczyc na liste tych zajec, to zamiast chemii zapisalam sie na Bio Psych czyli Neurologie Behawioralną, na ktora jestem super podekscytowana!!! Bedzie troche straszne bo profesor tych zajec robi testy co tydzien, ale dam rade. Przymajniej bede sie systematycznie uczyc do egzaminow.
Dodatowo zapisalam sie na Historię Sztuki (odgórny wymóg przy zdobywaniu General Education), filozofię (też wymóg), Sociologię Honors no i jestem też na liscie rezerwowych Personal Health. 
Żeby miec powod do wstawania z lozka w dni, kiedy nie mam zajec bede miala Jogę i może samoobronę.
Ogólnie studia są fajne. W reszcie ( w wiekszosci ) mogę się uczyć tego czego chcę i sprawia mi to z reguły przyjemność. W sumie to uczę się ciągle i troche nie mam życia ale tak bywa. Jeśli chcę się przeniesc w dwa lata do prestizowego uniwerku to musze sie spiac.

Obiecuje, że będę teraz częściej pisać i następnym razem dodam zdjęcia i napiszę trochę wiecej co u mnie, a nie jak tam szkola, 

Trzymajcie sie i starajcie sie nie zamarznac. BUZIAKI :*

niedziela, 13 października 2013

Miesiąc w Polsce

Przepraszam was wszystkich bardzo serdecznie za to, że tak długo nie pisałam :(
Powrót do domu był trudny ale ekscytujący. Dziwnie było jechać warszawką ulicą, korzystać z komunikacji miejskiej i wszędzie w koło słyszeć język polski. Już w samolocie do Polski wszędzie w koło byli polacy, baardzo dziwnie się ich słuchało, a jeszcze dziwniej z nimi rozmawiało! Brakowało mi słów i musiałam się baardzo skupiać.

Po wylądowaniu bardzo się stresowałam. Do końca nie wiedziałam kto na mnie czeka na lotnisku i czy ich szybko znajdę. Wszystko poszło jak składka. Powitała mnie rodzina i przyjaciele. Z balonami i polską czekoladą. Oczywiście się poplakałam :') Tak bardzo tęskniłam!
W domu czekał mnie rosół <3 polski chleb i inne smakołyki, których mi bardzo brakowało w USA. Bajka.

Jednakże nadal było jakoś dziwnie, inaczej. Wszystko wydawało się małe i nieznane. Mój mózg pracował jak szalony żeby tylko się nie wygłupić i używać odpowiednich słów i zwrotów.  Nie mówić do dorosłych na TY lub zaczynać rozmowę od Dzień Dobry czy Cześć, a nie HAAJ. Czytanie szło mi powoli i przez pierwszy dzień czy dwa składałam słowa jak przedszkolak. PRZED-SZKO-LAK, co ułatwiało rozumienie tekstu. Dziwne prawda? Przecież cały rok pisałam bloga po polsku, pisałam z ludźmi, skajpowałam. A jednak.. Na szczęście po kilku dniach wszystko wróciło do normy.
Nie gubiłam się już w przejściach podziemnych, metrze, przypomniałam sobie jak jeżdżą wszystkie autobusy (ściągnęłam sobię 'jak dojadę'..), ogólnie czułam jakbym nigdy nie wyjechała. :)

Jednak rzeczą, która we mnie została i musiłam z nią walczyć było PRZYTULANIE. Jak wiecie w Stanach na powitanie każdy się przytula, nikt nie daje sobie buziaczków w policzek. Także przez pierwsze dni wszystkich chciałam przytulać co było normalne jak widziałam kogoś pierwszy raz od roku. Potem jednak było to już dziwne i musiałam się przestawić na buziaki. Musiało to być przekomiczne jednak dałam radę :P

Spędziłam cudowny czas w moim ukochanym mieście, u dziadka i nad jeziorem z grupką przyjaciół. Tęskniłam za wszystkim co polskie. Jedzeniem, żartami, pogodą.. i najważniejsze - za najbliższymi.

Wyrobiłam sobie w tym czasie dowód, który jest teraz bezużyteczny. Dostałam wizę F-1 na 5 lat, odwiedziłam wszystkich lekarzy, zrobiłam roczny "przegląd" zdrowiowy.

Teraz jest paźdzernik. Minęły ponad 2 miesiące odkąd jestem znów w Kalifornii. Wynajmuję dom z 3 innymi dziewczynami. Moja szkoła jest świetna. Trudno jest być "dorosłym" jak ma się tylko 18 lat, ale dajemy sobie dobrze rade. Moja International Student Counsuler jest polską i kiedy tylko chcę mogę z nią porozmawiać po poslku. Mam z nią co tydzień zajęcia dla obcokrajowców na których nas uczy jak dobrze żyć na wizie F-1. Pani Ania jest kochana. Mam szczęscie!

Szkołe i nowy dom opiszę następnym razem:)

to i jeszcze więcej musiałam spakować w pudła! Część oczywiście wzięłam do Polski

wyjazd nad Firlej :) Pati, Filip i Kasia <3 

Pati grumpy cat i Filip USATF :P

<3 <3 <3

Iza <3 

i jeszcze raz moja piękna Izunia.
Leżaki/stojaki/krzesła/ławki nad wisłą :)

najlepszy rosół na całym świecie <3

moja najukochańsza na świecie Elunia <3 bardziej jak siostra niż przyjaciółka.

ja i Filippo czekamy na mój samolot do Chicago ;( Mógł ze mną posiedzieć po odprawie!

najlepsze uczucie, lądowanie w Europie !

Elcia, Pati, Iza <3

my bardzo weseli!

samolotowe śniadanka

pierwsza wizyta na starówce z Zosią od roku!

Kasia, Iza i nasz Drajwer Filip

a tak Kaziulek i Pati się wożą pod mój blok

bojs bojs bojs


marynarze!

najpiękniejsza Kasia!


MOBI DIK


rocznia Powstania Warszawskiego



hehehe

rolki koło stadionu w 35 stopniach najlepszym pomysłem lata 2013

tak to jest rolka.



ja turystka

fontanny z Barteczkiem

lot do CA w pieknym dreamlinerze! poszczescilo mi sie premium klasą wiec wypoczełam

a to klasa ekonomiczna w ktorej w sumie spedzilam wiekszosc czasu rozmawiajac z Eweliną Mazurek, którą serdecznie pozdrawiam <33


ELA! <3


z moją najpiękniejszą i najukochańszą mamą, która ma dzisiaj urodziny!!

a to mój przewodnik, poznajcie Bartka z którym się żegnałam 3 dni :)

Za wszystkimi wami bardzo tęsknie i do zobaczenia w Wakacje 2014 :) Będę na pewno! Niektórych z was widzę wcześniej u siebie albo zabieram ze sobą do CA!!!

KOCHAM WAS NIESAMOWICIE MOCNO i codziennie sobię skrycie marze, że może kiedyś będziemy znowu mieszkać przynajmniej na TYM SAMYM KONTYNENCIE :(

Buziaki miasiaki!


środa, 9 października 2013

Już niedługo


Hej wam <3 Przepraszam, że tak dłuuuuuuuuugo nic nie było na blogu! Niedługo (w weekend) postaram się dodać dłuuuuuugą notkę co u mnie, a jak narazie na zagojenie ran wstawiłam wam jeden z miliona filmików jakie nagrałam z Masonem (jak udawałam, że NIE nagrywam) Do napisania !!!! <3
PS: Dzisiaj miałam rozmowę o prace, trzymajcie kciuki, żebym ją dostała!

środa, 26 czerwca 2013

Plan na następne 44 dni :)


Hej misie! Jak wam się podoba ostatni filmik który dodałam? Możliwe, że z czasem pododaje takich więcej jeżeli będziecie chcieli. Dzisiaj za to przedstawiam wam mój plan na następne 44 dni.

Za 10 dni będę w Polsce <3 lecąc przez Zurich, następnie 10 Sierpnia wracam do San Francisco przez Chicago. Mam nadzieję, że wszystko się uda jak planowane, bez żadnych niemiłych niespodzianek.

Dajcie znać jeśli ktoś w tych datach będzie na lotniskach w wyżej wymienionych miastach :)
7/8 lipca - SF, Zurich, Warszawa
10 sierpnia - Warszawa, Chicago, SF

Będąc w Polsce muszę zmienić sobie wizę z J-1 na F-1, która nada mi tym samym miano International Student-a, a nie Foreign Exchange Student-a. Jakże ekscytujące. Tą wizę dostaje się na parę lat. Szczerze nie wiem dokładnie ile. Słyszałam, że nawet na tyle ile Ci potrzeba.

Ja chcąc zostać Psychiatrą muszę być gotowa na kolejne 12-13 lat nauki. Nie wiem gdzie je wszystkie spędzę, ale zaczynam w CA. 4 lata colleg-u, 4 lata Medical School, a potem rezydencja 4-5 letnia.

Jeśli macie jakieś podobne plany dajcie znać! Zawsze w kupie siła (kupy nikt nie ruszy) jak to mi mówiono w dziecięcych latach kiedy byłam harcerką :)

Teraz codziennie szukam mieszkania i załatwiam wszystkie inne potrzebne rzeczy. Mieszkanie/Dom do wynajęcia przy samym oceanie to trochę droga zabawa, ale wczoraj udało mi się znaleźć coś całkiem taniego około 12 minut oddalonego od mojego Cabrillo College. W dodatku te wszystkie miasteczka w Santa Cruz county mają tak zwane Santa Cruz Metro! Nie jest to metro, ale sieć autobusów! Cudnie w końcu transport publiczny! :) Do tego właściciel jest 'students friendly' więc rewelka. Trzymajcie kciuki, żeby mi nikt tego nie sprzątną z przed nosa! BUZI

Do napisania niedługo.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Wiosenne Wspomnienia Film

Pamiętacie jak przyjechała do mnie przyjaciółka z Polski na przerwę wiosenną? Oto jak spędzałyśmy czas!
Głównie zobaczycie San Francisco. Jest w nim Zosia, ja, Shianna (host siostra) i jej koleżanka Kelsey. Miłego oglądania :)
PS: nie bierzcie wszystkiego na poważnie..






sobota, 22 czerwca 2013

Popular Apps

Hejka to znowu ja! Świetna ze mnie blogerka, nic nie piszę przez sto lat, a potem dodaje post po poście przez kilka dni. Siedziałam sobie na telefonie i pomyślałam o czymś o czym chyba nikt jeszcze nie pisał.

Ameryka jest jednym z  najbardziej podatnym na wszelkie telefoniczne aplikacje na świecie krajem.
Oprócz oczywistych aplikacji takich jak Facebook, Twitter, Tumblr czy Instagram, bez których żadna nastolatka w USA nie może się obejść, ostatnim głośnym hitem są:

- VINE -



oraz
- SNAPCHAT -



Vine to aplikacja, która jest praktycznie taka sama jak instagram, ale z taką różnicą, że wstawiasz 7 sekundowe filmiki. Wszyscy tu na tym punkcie oszaleli w ostatnich tygodniach. Ja osobiście tego jeszcze nie zainstalowałam, ale tylko z takiego względu, że mój telefon twierdzi iż nie mam na nim wystarczającej pamięci. No powiedzmy, że mu wierze. Polecam wypróbować to duża frajda. Wiem też, że instagram właśnie wprowadził opcję VIDEO! Ciekawie się złożyło, że stało się to zaraz po hicie Vine'a. Wy oceńcie co wam się bardziej podoba!

Co do Shapchat, jest ona tutaj popularna od zimy. Jeśli widzisz na ulicy osobę, która, że tak powiem, szczerzy się do telefonu robiąc sobie tak zwane SELFIE czyli zdjęcie z rączki to bez wątpliwości ta osoba snapchattuje. Nic w tym tutaj dziwnego. Jest to publicznie akceptowane.. Ta aplikacja umożliwia bowiem wysłania komuś zdjęcia, które wyświetli mu się tylko maxymalnie przez 10 sekund, potem znika! Oczywiście, co sprytniejsi sobie to screen-shotują, ale na codzień ain't nobody got time for that.
Fajną rzeczą jest też to, że można wysyłać sobie również filmiki! Szybko i łatwo możesz podzielić się z przyjaciółmi tym z kim, gdzie i co robisz! A przecież na tym ostatnio skupia się bycie nastolatkiem.

Co do innych aplikacji, które są tutaj w stałym użyciu to PINTREST, na którym od dawna już możesz 'zainspirować się' wszystkim na świecie. Moda, Wnętrza, Jedzenie. Wystarczy wpisać słowo kluczowe i dostajesz całą masę zdjęć/postów na ten temat. Ja tutaj szukałam tutoriali na 'waterfall braid' czy pomysłu na makijaż na prom. 


Jednakże najbardziej przydatną mi aplikacją tutaj w USA jest VIBER. Umożliwia mi ona smsowanie i rozmawianie z polską za darmo - jak tylko mam internet w zasięgu ręki. Tutaj na szczęście prawie wszędzie jest wi-fi, także nic prostszego. Serdecznie wam - moi przyszli wymieńcy (i nie tylko) - polecam!





Teraz będę bezpośrednio już tylko mówić do wymieńców niestety, ponieważ wiem, że PANDORA jest w Polsce zablokowana. :( Ta aplikacja - radio - robi totalną furorę. Nie będę już opisywać jak to działa bo zrobiłam to jakiś czas temu w zimowej notce. Jednakże teraz haczyk. Jeśli słuchasz pandory 24/7, a tutaj ludzie to robią, z resztą nie dziwie im się to cudowna aplikacja - może nie wystarczyć Ci darmowych godzin.
Wtedy masz dwa wyjścia. Dokupić godziny (czego nikt nie robi) albo ściągnąć sobie I HEART RADIO. Działa to na tej samej zasadzie, niektórzy nawet bardziej to lubią niż pandorę.


Okej, ja was ściskam i życzę ekscytującego odkrywania nowych telefonicznych aplikacji! Wszystkie wyżej wymienione są dostępne dla iPhone, Androida i Windowsa.
Przyszli wymieńcy - przygotujcie się na aplikacjowy szał.
BUZI

piątek, 21 czerwca 2013

Party in the USA



Dostawałam od was dużo pytań odnośnie imprezowania jako exchange student - bo przecież jest ono absolutnie niedozwolone! 

Słyszeliście już o tym jak policja wkracza na imprezę, zawozi każdego po koleji z imprezy na 'posterunek' czy do biura szeryfa, a następnego dnia jesteście deportowani do Polski nawet jeśli jedyne co tam robiliście to szukanie kubka przez 20 minut ponieważ za grosz nie rozumiecie co do was mówią wasted after drinking one can of beer americans? Ja też.

Moi przyszli wymieńcy, wasze życie towarzyskie tutaj nie musi się składać jedynie z oglądania telewizji z host babcią czy zamówienia pizzy z koleżanką z drużyny waterpolo.

Musicie jednak przestrzegać kilku prostych zasad, których zdrowy rozsądek sam powinien wam pomóc łatwo przyswoić.

Oto one :)

1. Słyszałeś o tej super imprezie na którą zaproszono całe miasto i okoliczne wsie, która odbędzie się w domu waszego kolegi, który akurat jest zawieszony w szkole i ma kuratora za sprzedawanie narkotyków na kampusie, a który mieszka na monitorowanym osiedlu domków jednorodzinnych nazwanym 'Family Friendly Creek' zaraz na przeciwko biura szeryfa?

Nie idź na nią. I tak skończy się zanim się zacznie. Osiedla domków jednorodzinnych to złe MIEJSCÓWKI. Szeryf to kiepski partner beer ponga, a zawieszony kolega nie stanie się Twoim najlepszym przyjacielem tylko dla tego, że razem z nim spędzisz nockę w lokalnej celi za zagłuszanie ciszy nocnej. 

Okej powiedzmy, że zostanie zatrudniona imprezowa ochrona żywcem niczym z Project X i wszyscy schowacie się za domem jak tylko policja zapuka do drzwi kolegi organizującego to niezapomniane wydarzenie towarzyskie. 
To jest oczywiście możliwe zważając na to, że pijani amerykańscy nastolatkowie są całkowicie zdolni nie wydać najmniejszego dźwięku przez kilka minut jak tylko ktoś ich o to poprosi. Błagam. Lepiej włączcie sobie tej nocy netflix i trzymajcie się z dala od tego miejsca. 


2. No a ten nowy klub o którym rozmawiają wszystkie twoje koleżanki czirliderki gdzie nie sprawdzają dowodów i jest happy hour przez całą noc?

Jak już tam pójdziesz nie korzystaj z happy hour. Nie pij alkoholu w miejscach publicznych tego typu. To najprostszy sposób, żeby Cię 'nakryli' i naprawdę możesz narobić sobie kłopotów. Do tego będziesz skazany na oglądanie amerykańskiego stylu tańca, który jak dla mnie jest niesmaczny.

3.  420, 4:20, 4/20, four-twenty. Jest to krajowe święto palenia marihuany w Ameryce obchodzone jak sama nazwa wskazuje dwudziestego kwietnia. Idziesz tego dnia na imprezę. Na podwórku wielki szyld z napisem Happy 420!!!!!!!!!!!!! Roll it up Light it up Smoke it up " 

Po prostu nie jest dobrym pomysłem uczestniczenie w niej. Policja na pewno nie będzie pukać do drzwi tego domu żeby się przyłączyć.

4. Masz to superowe zdjęcie z butelką po bud-lighcie, koronie albo innym równie wykwintnym piwie stojąc obok osobnika któremu oczu nawet nie widać bo ta czerwona mgła przysłania mu całe źrenice? A w ręku rozwija się joint.. Nie wstawiaj tego na facebooka, na którym wczoraj zostałeś znajomymi ze swoją koordynatorką, ona na pewno nie da Ci lajka.

5. No i ostania - może nie zasada, ale rada: Myśl. Chodź na imprezy z zaufanymi ludźmi, do osób których masz pewność, że są odpowiedzialni, nie kłam host rodzicom jeśli chcesz iść na imprezę z obawy, że Cię nie puszczą. Uwierz mi, dopóki umiesz wyznaczać sobie limity, wiedzą, że wszystko robisz z głową i Ci ufają to na pewno Cie puszczą. Oni chcą, żebyś miał 'życie', znajomych, dobrze się bawił i spędził ten rok jak najlepiej możesz. A w razie jakiegoś wypadku wiedzą gdzie Cie szukać i przyjdą Tobie lub nawet komuś innemu z pomocą.

Czyli w skrócie mówiąc. Wybieraj dobrze gdzie idziesz. Myśl. Kontroluj siebie i dobrze się baw!!! :)