czwartek, 30 maja 2013

Finals

Cześć kochani, nagrałam przed chwilką dla was filmik bo nie mam czasu na pisanie :( Jest teraz 22:18 więc już jestem zmęczona - tak tutaj chodzę spać o takich godzinach - i będę powoli się zbierać do łóżka.

Filmik jest całkiem długi i jak zwykle mnie nie słychać więc POGŁOŚNIJCIE sobie!
Może kiedyś się nauczę nagrywać to tak żebym nie musiała krzyczeć, a nadal byłoby mnie słychać..

no cóż! Trzymajcie się <3
BUZI!




poniedziałek, 20 maja 2013

acceptance letter

Cześć kochani! Wrzucam zrzut ekranu ze zdjęcia, które wstawiłam dziś na instagram!
Dostałam dzisiaj mój acceptance letter z Cabrillo College. To już chyba oficjalne!

Zostaje mi tylko napisać assesment test, zrobić online orientation, zapłacić i...
Nigga I'm in!

Nie mam za dużo czasu bo praca domowa z matematyki na mnie czeka :( Napiszę do was w weekend!
Buziaki! i pamiętajcie o reklamach ;)
( dziękuje za klikanie! super klikacie!!! jesteście cudowni <3 )







PS: Czy chcielibyście żebym zrobiła mały kalifornijski sklepik na blogu? Sprawiedliwie sprzedawałabym to i tamto :) 


czwartek, 16 maja 2013

NAPA State Hospital

Moi najwierniejsi czytelnicy ( czyli mama, dziadek i wszystkie ciocie ) wiedzą, że moim ulubionym przedmiotem w szkole jest psychologia.

W zeszłym semestrze robiliśmy podstawy psychologi. Lekcje składały się z omawiania funkcji mózgu, najsłynniejszych teorii, najbardziej wpływowych ludzi, robienia projektów o etapach rozwoju intelektualnego, o podstawowych chorobach itp.
Od drugiego semestru mamy nowego nauczyciela i praktycznie nowy przedmiot.. Nazywa on się bowiem Advanced Psychology i jest już dużo trudniej - ale przy tym dużo ciekawiej!

Nauczyciel jest najlepszy na świecie, mam z nim też ekonomie - wiem, nie wspominałam wcześniej o tym przedmiocie, bo mam go dopiero od drugiego semestru.
Zamieniłam sobie US History na Economics bo stwierdziłam, że już wszystko z tej ich historii bardzo dobrze wiem i przydałaby mi się jakaś bardziej praktyczna wiedza.


Na Historii Usa zaczynaliśmy rozdział o drugiej wojnie światowej więc chciałam też sobie tego oszczędzić. Wiadomo bowiem, że każdy kraj ma inny punt widzenia na ten temat, a mi by się serce krajało słuchając ichniejszych opinii.
Do tego to jest przedmiot, który biorą juniors - nie seniors. Oni w tym czasie mieli government - który mnie ominął ;) Może i dobrze, bo nie wydaje się za ciekawy. Więc chciałam mieć lekcje z większą ilością moich znajomych.

Mimo wahania się teraz wiem, że bardzo dobrze zrobiłam. Ekonomia jest prze-ciekawa, lekcje ambitniejsze i dojrzalsi ludzie. Ten rok jednak robi różnicę. W końcu czuję się stuprocentowym seniorem.

Mimo wszystko nauczyciel historii Mr. Upchurch był super, a lekcje z nim proste. Smutno mu było, że odeszłam, ale sam stwierdził, że już najważniejszego się dowiedziałam.

Nadal machamy sobie na przerwach i wciąż nazywa mnie swoją favorite polish lady.

Okej, wracając do Mr. Bowe - mojego nauczyciela psychologii , kiedy spytałam się go czy mogę się przenieść do jego klasy, dopytywał się jaki jest mój poziom angielskiego bo ekonomia ma bardzo dużo trudnego słownictwa - powiedziałam, że oczywiście wspaniały ;) Ten na to, że zobaczymy i się zgodził.

No i zobaczył. Na naukę materiału z pierwszego miesiąca miałam 2 dni i jako nieliczna z całej klasy dostałam A. Musiałam pisać miesięczny test po tylko jednej lekcji tam więc chyba dobrze mi poszło.

Teraz Mr. Bowe mnie kocha i zawsze mnie usadza obok siebie! ( Tutaj nauczyciele wybierają co quoter miejsce w którym siedzisz. Robią tak zwaną sitting chart. ) Raz mu powiedziałam : Mr Bowe I hate my new seat! I do teraz mi to wypomina :)

Miał racje z tym słownictwem.. nauczyłam się dużo więcej słówek na ekonomii i psychologi niż na angielskim..

Na jego sprawdzianach liczy się też spelling - czyli literowanie. Jak zrobisz literówkę w jednym słowie nie zalicza Ci całego zadania. Takim o to sposobem dostałam moje jedyne B na jago pierwszym sprawdzianie z zaawansowanej psychologi. Bowiem źle zapisałam sobie nazwę jednego z neurotransmitters..

Robi on też pop quizes! Czyli niezapowiedziane kartkówki, jest to jedyny nauczyciel który takowe robi. Ale nie mogę mieć mu tego za złe - chociaż raz się za to na niego obraziłam ;) , bo jest wspaniałym nauczycielem.

Ma niesamowicie melancholijny głos i "trusting eyes". Postaram się kiedyś wstawić zdjęcie z nim.

Dobra to teraz do rzeczy!!!

We wtorek wybraliśmy się, my - czyli dwie klasy psychologi i dwie klasy ROP MEDICAL - czyli taka klasa medyczna, która polega na tym, że ludzie, którzy ją mają pracują w pobliskim szpitalu parę godzin dziennie ( po lub przed lekcjami ) i robią pobierania krwi, różne zastrzyki, prześwietlenia, USG i inne takie o których nie wiem. Jest to bardzo odpowiedzialne zadanie, poprzedzane jednym semestrem stałej nauki wieelu rzeczy na ten temat.

... wybraliśmy się do szpitala psychiatrycznego. Napa State Hospital!
To było jedno z najlepszych doświadczeń mojego życia. Nadal nie mogę przestać myśleć o pacjentach tego szpitala.

Żółtym szkolnym autobusem, który jest najniewygodniejszy na świecie, jechaliśmy 3 godziny do Napa.
Jest to miasto położone na pólnoc od San Andreas - gdzie mieści się moja szkoła.

Zabraliśmy ze sobą masę jedzenia - bo każdy musiał przygotować jakiś domowy posiłek. Jest to taka forma wolontariatu, którą moja szkoła robi od 30 paru lat. Pacjenci takowych szpitali nie mają bowiem szansy na smakowanie domowego jedzenia zbyt często. Ja zrobiłam sałatkę z masą szpinaku, pomidorów, malutkich grzanek i innych warzyw.

Wszyscy byli podekscytowani.. i trochę przerażeni!

Mieliśmy tam zorganizowany tak zwany piknik. Były różne gry, karaoke i oczywiście dużo jedzenia.
Jednak naszym głównym zadaniem była interakcja z tymi ludźmi.

Oni czekają na to cały rok. Kochają to. Jest to jedyny moment kiedy mogą rozmawiać z kimś poza szpitala.

Były ustalone różne zasady. Np takie jak niepodawania żadnych informacji osobistych. Mieliśmy się jedynie ograniczać do naszego imienia. Nie wolno nam było też wziąć ze sobą naszych telefonów. Ani broń boże robić zdjęć.

Pacjenci szpitali psychiatrycznych są jednak przyzwyczajeni do zasad. Więc nie było problemu ze zwyczajnym powiadamianiem ich, że 'I'm sorry but I'm not allowed to tell you that.'

Będąc tam, poznałam naprawdę niezapomniane osobistości.. Moi znajomi mieli nawet szansę poznać samego Jezusa, Napoleona, a nawet Boga!  ;)

Mnie jeden Afroamerykanin  na przykład zapewniał, że jest biały.
A mężczyzna siedzący obok niego się podśmiewywał i mówił "He really thinks he's white!!" 

Jeden pan również mi opowiadał, że on za młodu to był rozrabiaka i miał mnóstwo kobiet! Rany Julek.

Jednak najbardziej zapamiętaną osobą był dla mnie Jimmy. 37 letni mężczyzna, niczym niewyglądający na psychicznie chorego. Zadbany, dobrze ubrany i niesamowicie inteligentny szatyn.

Rozmawiałam z nim jakieś 2 godziny. Jego historie będą mi się panoszyć po głowię do końca życia.

Był on kiedyś pod stałym wpływem metaamfetaminy, dźgnął nożem pracownika szpitala w którym się ówcześnie leczył, ma dwójkę dzieci, 2 lata collegu za sobą i z tego co mówił manipulacje sędziego.

Wyobraźcie sobie moją minę słuchając tego wszystkiego.

Szpital Napa State jest podzielony na dwie części. Jedna dla niebezpiecznych pacjentów, których w sądzie po morderstwach czy innych tego typu przestępstwach uznano za INSANE i ten dla niegroźnych.

Ta niebezpieczna część wygląda mniej więcej tak:

Czyli jak więzienie. Ludzie stamtąd nie uczestniczyli w pikniku, a my nie mieliśmy tam wstępu.
To spotkanie z nami było swego rodzaju nagrodą dla nich za dobre zachowanie - według tego co mówili pracownicy.

Jimmy jednak powiedział, że kiedyś znajdował się po tamtej stronie.. nieźle co. Super nowe znajomości tu zawieram.

Rozmawiając z nim jednak nie ma mowy o strachu czy jakimkolwiek dyskomforcie. Był on najspokojniejszą osobą. Oraz weganem! Wszystko co mówił wydawało się takie mądre i logiczne.

Gdy się go spytałam czemu tutaj jest, powiedział, że nie chciał iść do więzienia więc w sądzie powiedział, że jest insane. Także jest " źle zdiagnozowany. " Powiedział też, że wychodzi za dwa miesiące..

Mówił też, że ma na tym świecie tylko dwóch 'real friends', także jak przyszedł czas przegnań, prawie z łzami w oczach powiedziałam mu, że już teraz ma więcej..
Wywarł on niesamowite wrażenie nie tylko na mnie, ale również na innych moich znajomych.

Wydaje się teraz zupełnie zdrowy, ale nie wiem na ile to prawda, a na ile manipulacja.

W każdym razie, było to jedno z najciekawszych doświadczeń w moim życiu i mam nadzieje mieć jeszcze kiedyś możliwość pomocy ludziom chorym.

Nie jest to ich wina, choroby dopadają człowieka niezapowiedzianie.

Cieszcie się misie swoim zdrowiem i doceniajcie co z życia macie
i do następnego!

poniedziałek, 6 maja 2013

Community College / Junior College / City College

Po tytule notki moglibyście wywnioskować, że będę pisać o trzech różnych rodzajach collegów, otóż nie, to wszystko jedno i to samo - jak kto sobie szkołę nazwie, tak się potem o niej mówi.

Niniejsza szkoła to coś co wybiera bardzo dużo amerykańskich licealistów. Dlaczego? Jest kilka powodów. Pierwszy to CENA. Są one dużo tańsze. Idąc tam na dwa lata uzyskuje się tą samą edukację jaką by się zdobywało bezpośrednio będąc w university. Po tych dwóch latach można zrobić tak zwany transfer i przenieść się do dowolnego uniwersytetu. (4 letniego) na dwa lata. Niektóre nawet mają podpisane takie kontrakty, że po ukończeniu danego JC automaczynie dostaje się do siostrzanego uniwersytetu. Połowa mniej pieniędzy, wykształcenie takie samo + dodatkowo więcej czasu na przemyślenie dokładnie swojego kierunku. Bo można sobie zmieniać kursy bez konsekwencji. Będąc np na stypendium w 4 letnim collegu, jeśli chce się zmienić kierunek - major - traci się stypendium.

Sporo moich znajomych podostawało się normalnie na 4 letnie studia, ale jednak tam nie idą, wybierają za to JC (junior college) ze względów finansowych czy innych. Np jest to okazja na zdobycie lepszych stypendiów.

Np po ukończeiu Cabrillo college jest automat na UC Santa Cruz. Dlaczego wspomniałam właśnie o tym? Otóż właśnie tam się wybieram! Wiem, że pisałam wcześniej o SBCC, ale zmieniłam zdanie.
Spowodowane jest to tym, że przemyślałam dokładnie sprawę i to wydaje się być dużo lepszą decyzją. Jest to dwie godziny od mojej host rodziny - co jest dla mnie najważniejsze. Jednak nie jestem jeszcze gotowa wyjechać gdzieś daleko od wszystkich, znów sama! Jest to dużo bezpieczniejsza opcja.
I tańsza! Cabrillo jest tańszy od SBCC.
Do tego idą tam moi przyjaciele. Na 99% będę roomates z taką Niną (swoją drogą naszą prom queen). Co dużo zaniży mój czynsz. Idą tam też moi koledzy, którzy zawsze będą mi tam w pomocy. Mason już się śmieje, że widzi mnie dzwoniącą do niego jak mi się zepsuje prysznic. ( To moja największa obawa... ) Przy tym będę miała niedaleko moją rodzinę White'ów! Z którymi będę mogła spędzać niektóre ze świąt czy przerw bo wycieczki do Polski parę razy w roku to jednak dużo pieniędzy...

Tina (h-mama) mi również powiedziała, żebym sobie zostawiła tutaj wszystko na wakacje i wzięła do Polski tylko to co potrzebuje i jak wrócę to mi pomogą z przeprowadzką. To dopiero ulga... Gdybyście tylko widzieli moją szafę! W życiu bym się nie zapakowała do domu.

Z resztą ostatnio mi się przyznała, że sama za młodu miała tam iść! Bo jeździła tam na wakacje co roku i kochała to miejsce. Cabrillo jest rzut beretem od Santa Cruz <3 Jest nawet uznawany za college W santa cruz. Już wcześniej wstawiałam stamtąd zdjęcia :)


                                                               CABRILLO COLLEGE :

jest o tutaj

też jest przy plaży
Oto campus:






Jak będziecie mieli jeszcze jakieś pytania z tym związane to piszcie, odpowiem pod tym postem.
Buziaki !

PS: Pamiętacie jak pisałam GED? Okazało się, że zdałam to z wyróżnieniem :)))) Po prostu nie umiem liczyć... (punktów) i wydawało mi się, że miałam gorszy wynik.. Wczoraj jednak odkryłam, że razem z tym certyfikatem wysłali mi też transkrypt z wynikami i napisałam to jednak WITH HONORS! :)
Cieszę się bardzo bo się użalałam całemu światu, że tak mało mi zabrakło.. a tak naprawdę po prostu jestem sierotą i nie umiem dodawać.


Pozdrawiam wszystkich zakręconych